Kuraszkowianie u Zagórzan – wspólne korzenie, wspólne pasje
![](/img/news/6222_1.jpg)
Ważniejsze jednak dla nas jest to, że ci Państwo wiedzą już gdzie są Zagórzańskie Dziedziny! Chociaż dzieli nas dość spora odległość, która przy pierwszym podejściu przeraziła przewodniczącą KGW w Kuraszkowie, udało się jednak pokonać i strach przed długą podróżą i odległość i szczęśliwie dotrzeć do celu. Napływające bowiem z naszego pięknego regionu wieści tak nęciły, że postanowiła zmierzyć się z dystansem i zabrać swoje koleżeństwo na wyjazd szkoleniowy tam, gdzie Beskid Wyspowy wita się Gorcami.
Zagórzanie przywitali swoich gości biesiadą w Olszówce, którą rozpoczęto dość nietypowo – niemal w samo południe! Nie przeszkodziło to jednak uczestnikom wizyty studyjnej w zgłębianiu wiedzy o kulturze ludowej regionu, smakowaniu przygotowanych przez Stowarzyszenie Miłośników Kultury Góralskiej Pod Cyrlom pyszności i uczeniu się przyśpiewek oraz kroków do „Konia” – olszowskiej odmiany tradycyjnego tańca zagórzańskiego. Rozochoceni mieszkańcy Dolnego Śląska stworzyli własną przyśpiewkę, zdali egzamin na „zagórzańskiego tancyrza”, w monidle sprawdzili, czy pasują im zagórzańskie ubrania i.. tanecznym krokiem udali się do miejsca swojego zakwaterowania. Żegnając się z sympatyczną rodziną Kościelniaków, gospodarzami tej części wizyty, umówili się na rewizytę. Okazało się bowiem, że Zagórzanie w Kuraszkowie właśnie mają swoich znajomych, a niedaleko tej miejscowości kolędują w okresie bożonarodzeniowym.
Na naszych przybyszów czekały już nagrzane letnim słońcem pokoje w Młodzieżowym Ośrodku Rekolekcyjno – Rekreacyjnym na Śnieżnicy. Zanim jednak mogli w nich odpocząć po trudach podróży i popołudniowych aktywnościach czekała ich jeszcze droga przez las. Kuraszkowianie nie marudzili jednak, zabrali kijki w ręce i pospacerowali w górę, na spotkanie z kolejną przygodą. Ten wieczorny trening bardzo im się przydał w kolejnym dniu, wtedy bowiem wybrali się z ks. Dariuszem Czapnikiem, dyrektorem Ośrodka, na szczyt Śnieżnicy, aby z tarasu widokowego Kasina Ski&Bke Park oraz podszytowej polany podziwiać Zagórzańskie Dziedziny w pełnej krasie. Rzadko się zdarza, żeby niemal cała grupa wybrała się w góry, a tym razem frekwencja na „wycieczce” była niemal stuprocentowa! Widać, że predyspozycje odziedziczone po przodkach (w niektórych przypadkach Zagórzanach! lub innych mieszkańcach Beskidu Wyspowego) procentują w kolejnych pokoleniach. Genów nie oszukasz! Na strudzonych całodziennymi aktywnościami kuraszkowian czekały w Ośrodku Śwarne Babki z KGW Łętowe. Zaczarowały gości z okolic Wrocławia i innych przebywających w tym czasie na Śnieżnicy i ich podniebienia zagórzańskimi smakami, opowieściami o tradycjach spożywania i przygotowywania potraw wpisanych na ministerialną Listę Produktów Tradycyjnych oraz barwami stroju regionalnego, w którego chętnie ubrały się dolnośląskie fashionistki. Przy wspólnym przygotowaniu kolacji w ramach warsztatów „Zagórzańskie smaki” goszczące w Zagórzańskich Dziedzinach odkryły nowe aromaty. Ich zmysłami tak skutecznie zawładnęły pierogi z suszonymi śliwkami, że już znad talerzy zamówiły pokaźną ilość suski sechlońskiej. Po powrocie do domu napisała do nas przewodnicząca koła: „nie mogę od nich odejść” załączając zdjęcie śliwek i pierogów z tym suszono – wędzonym nadzieniem…
Zanim jednak nasi goście dotarli do domu czekał ich ostatni dzień wrażeń, jakie stały się ich udziałem dzięki góralom zagórzańskim. W drodze na Zagórzańską Mszę św. odwiedziły Galerię Sztuki Hołd Karpatom Stanisława Dobrowolskiego, zapoznały się z jego życiorysem i twórczością, przywiązaniem do regionu i… poznały Władysława Orkana. Ale do niego przyjadą już kolejnym razem. Tymczasem kontemplując sztukę Zagórzanina, komentując jego styl, dokonały wpisu do kroniki, ubrały się w swoje stroje regionalne, które wiozły ze sobą wiele kilometrów, aby się zaprezentować podczas szczególnej, bo regionalnej, Eucharystii sprawowanej w XVII w. kościele św. Marii Magdaleny w Kasinie Wielkiej. Nietypowe dla górali zagórzańskich kolorowe czepce zwracały podczas nabożeństwa uwagę miejscowych. Szefowa kuraszkowskich gospodyń włączyła się czynnie w oprawę Zagórzańskiej Mszy św., zaśpiewała psalm i „Alleluja”. Po nabożeństwie nasi goście cierpliwie pozowali do zdjęć, wysłuchali koncertu Asysty Zagórzańskiej, która tego dnia akurat zapewniała oprawę Eucharystii , zrobili zakupy u Moniki Kubik produkującej Gorczańskie sery podpuszczkowe i z lekkim niedosytem wyjechali w podróż powrotna do swoich domów. Zapewnili jednak, że na pewno wrócą w te strony, wszak do wiedzieli się, że w Zagórzańskie Dziedziny przyjechać trzeba przynajmniej trzy razy… Nie ma co kusić losu, aby obietnica szczęścia zyskała spełnienie trzeba czynić te magiczne rytuały…
Magda Polańska